W ramach walki z jesienną deprechą, niechęcią, niemocą, rozespaniem, brakiem energii i ogólnym tumiwisizmem, zapisałam się na dwie wymianki (paczuszka na jarzębinową wymiankę u Moteczka już prawie, prawie gotowa...), zamówiłam materiały do biżu, uwzględniając planowane rozpoczęcie produkcji bransoletek, nakupiłam świątecznych papierów w Galerii Papieru... I cośtam w międzyczasie powstawało. Na przykład ta kartelucha - skromna, z wielkim sercem, na rocznicę ślubu... Przy okazji - spóźnione najlepsze życzenia ode mnie... i gratulacje!
Pilnie poszukuję kogoś, kto potrafi zarażać energią...
Kartelucha jest śliczna, wiem coś o tym:))
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie.