Żeby nie było że się obijam. Wstępne, robione na szybko projekty pojechały do koszałkowa, wróciły, wszystkie z akceptacją i z dużą porcją zaufania. Nie powiem, żeby mi to nie było na rękę. Bardzo mi to na rękę. Oszalałabym robiąc 70 identycznych.
Nakupiłam lepszejszych papierów i różnych różności. Wszystkie mają być zamykane na zakładkę, więc się pomęczyłam koncepcyjnie. I dostałam zgodę na pobawienie się kolorami, to się bawię. W uczelniany krajobraz wrósł widok mnie i Moniki z zapałem tnących taśmę dwustronną <śmiech> Dobrze mi to robi, naprawdę. Idzie wszystko sprawniej, czas leci, nie nudzę się na wykładach... A książki zawsze można czytać w autobusie.
Sprawozdanie z postępów pracy jak już złapię trochę światła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde dobre słowo wnosi radość w to, co robię.
Dziękuję.