Piekłam je dwa razy i już marzę o kolejnych. Żadne nie znikają w takim tempie. Bo żadne dotąd nie były tak wilgotne. I tylko te zachowują miękkość i świeżość nawet przez 2-3 dni (o ile uda się je gdziś dobrze schować i nikt ich do tej pory nie pożre). Genialnie łączą słodko-kwaskowaty smak malin z deserową czekoladą.
Odsyłam po przepis do Ani, polecam i podpisuję się pod tym obiema rękami.
Absolutnie cudowne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
mmmmm... kusisz ;P
OdpowiedzUsuń