Jest gęsta, aksamitna, słodko-pikantna, rozgrzewająca i bardzo sycąca. Słowa zachwytu mogłabym mnożyć.
Po przepis odsyłam TU. U mnie to mniej zupa, bardziej krem. Poza tym tymianku nie dodałam, bo nie miałam w domu. Polecam za to podawać w towarzystwie grzanek z masełkiem czosnkowo-ziołowym, bo komponują się fantastycznie. Tak pachnącą, smakującą i cieszącą oczy jesień jakoś chyba łatwiej będzie znieść...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam zupę marchewkową! A Twoja wygląda pyyysznie :D
OdpowiedzUsuń