A to niespodzianka, co?
Zwykle nie upubliczniam moich kulinarnych mniejszych czy większych wyczynów. Ale ci, którzy mnie znają, wiedzą, że miewam momenty, kiedy piekę na potęgę. Czasem robię zdjęcia, ale nie publikuję... Może przyszedł czas, żeby to zmienić. Specjalistka ze mnie żadna, ale do tej pory nikogo nie otrułam, hehe.
Jako że z jabłonek kilogramami spadają owoce i giną w trawie, odgrzebałam przepis znaleziony i wykorzystany w zeszłym roku. Moje ciastka nie są tak ładne jak TU - bo ciasto się rwało i ciężko je było wykrawać tudzież sklejać - ale za to pyszne. A w kuchni pachniało jesienią i korzennymi przyprawami...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ojej te ciastka wołają "zjedz mnie", poproszę wysłać priorytetem na degustacje do mnie! :)
OdpowiedzUsuńojeeej, jak mi miło :)) poczcie polskiej aż tak nie ufam... następną porcję upiekę, jak będę do Ciebie jechać :]
OdpowiedzUsuńKoniecznie! :)
Usuń