...prezentami.
Spod Zielonej Góry dostarczyła mi zacna Poczta Polska pakiecik słodkości, herbatek, muliny, kanwę i karteczkę. Zaciesz niesamowity. Posyłam podziękowania w stronę Nowogrodu.
Dostałam cienie w przecudnych kolorach.
Zestaw rysunków od Ludzika.
Od prawie Czernichowskich koraliki, puchatkową książeczkę z przesłaniem (i z naklejkami w środku!) i coś na osłodę życia.
A tak w ogóle to świętowanie urodzin zaczęłam na ponad dwa tygodnie przed nimi, bo czemu nie... Pistolet klejowy z klejem termicznym i śliczne goździki od T.
A od Dżanki przeróżne cuda i cudeńka z opisami bawiącymi do łez- do tego skarpetki made by Dżankowa Babcia i śliczne motylki od Moteczka (dziękuję!)- bo świat jest mały, nie ma to jak znajomości, a zasada sześciu stopni oddalenia działa [śmiech]
Patrzę na to wszystko, cieszę oczy, czytam życzenia i czuję wdzięczność, że mam wokół siebie ludzi, którzy wiedzą, co lubię, co kocham, co sprawia mi radość, czym żyję, czego mi potrzeba... wiedzą, kim jestem. Nawet kiedy ja sama zapominam...
ale kolorowo ;)
OdpowiedzUsuńale... to chyba dobrze? ;]
OdpowiedzUsuńCieszę się, że prezent sie podoba:)
OdpowiedzUsuńCel osiagnięty:)
Dla mnie to też było niezłe wyzwanie:PP