Praca wre. Przed niedzielnym jarmarkiem próbuję zrobić jak najwięcej. Tnę, szyję, kleję, zapominam o jedzeniu. Pokój wygląda jak pobojowisko. Nie pamiętam, kiedy coś upiekłam. Ale się nie martwię, w niedzielę rano w samochodzie zrobię sobie degustację... (żarcik; z pozdrowieniami dla Ani).
Z garści serduch dziś te:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj ! Stałyśmy obok siebie na jarmarku. Jestem pod wrażeniem Twoich dzieł. Wszystko jest tak dokładnie i starannie zrobione, że aż brak mi słów. Pozdrawiam cieplutko :)))
OdpowiedzUsuń