Mikołaje po raz drugi. I nie ostatni. Bo bardzo fajnie mi się z nimi pracowało; że tak powiem, współpraca układała się pomyślnie. Tym razem w wersji bardziej mroźnej. Acz nie mniej sympatycznej.
Są ciągle do przygarnięcia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tyle cudowności świątecznych!
OdpowiedzUsuńAż nie nadążam, żeby to wszystko oglądać u Ciebie, praca wre!
Pozdrawiam!
a wre, wre. tak już od miesiąca. czekałam na adwent i teraz wstawiam tonami ;)
Usuń