- i kwadraty i Mikołaje. Ale lubię je nadal. I nie mam dosyć. Te lubię nawet bardzo.
Pora na kawę, zagniecenie poczwórnej porcji ciasta na maślane ciasteczka (bo połowę przehandluję z sąsiadem. za domowe wino) i ogarnianie armagedonu w pokoju. I może obejrzę kawałek Cudu na 34. ulicy, pochrupując pierniczka...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde dobre słowo wnosi radość w to, co robię.
Dziękuję.