Brak światła uniemożliwia zrobienie znośnych zdjęć tworzącym się świątecznym kartkom, więc leżą grzecznie w poczekalni (czyt: na biurku). Cóż, może jutro.
Tymczasem żeby nie było że jesień mnie pożarła żywcem i zczezłam, pokazuję trzy serducha, które już poszły w świat, znaczy się ewakuowały się z mojego pokoju. Zdjęcia jakie są każdy widzi, ale póki co lepiej nie będzie. I trzeba się z tym pogodzić. Serduszka szyją się mozolnie, mimo swoich maleńkich rozmiarów, ale ciągle nabieram wprawy. Gdyby ktoś widział takie na swojej choince oczyma wyobraźni, to się polecam.
Pozdrawiam, nieco bardziej optymistycznie tym razem, i idę zagniatać ciasto na pierniczki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Śliczne serduszka.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają serducha:)
OdpowiedzUsuńA jakością zdjęć się nie przejmuj - u mnie to samo - nic nie chce wychodzić a jednak co dzienne światło to dzienne i zdjęcia wyglądają inaczej. Ale już niedługo może pogoda zrobi się mniej szara?! Pozdrawiam! :D