Myślałam, że się nie doczekam.
Dorwałam paczkę. Wysypałam wszystko na łóżko. Z dziką radością i obłędem w oczach. Poukładałam kolorami. Wariactwo. A potem zabrałam się do pracy...
Znów muszę spiłować paznokcie.
Muszę się zwierzyć. Najgorszy w tym wszystkim jest moment, kiedy zrobię jeden kolczyk (jednego kolczyka?) i muszę zrobić drugiego identycznego... albo symetrycznego. Seriously. Fizycznie niemożliwe. Tragedia.
Tak sobie myślę, że jeszcze trochę się rozkręcę i pora się będzie rozreklamować, popodrzucać link. Jak już będzie co pokazać. Jak już okiełznam bloggera i poczuję się tu jak u siebie. Jak mnie przestaną wkurzać czcionki. Jak przestanie ze mną walczyć edytor. Jak się będę uśmiechać szerzej niż teraz. Lubię to miejsce, już je lubię...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde dobre słowo wnosi radość w to, co robię.
Dziękuję.