Nie pamiętam już, od czego się zaczęło. Pewnie przypadkiem zaczęłam trafiać na blogi pełne hand-made'owych rzeczy, jeśli założymy, że istnieją przypadki. I zauroczyły mnie. Najpierw była Sztukownia i Sześć Sztuk Sztukniętych Sztuką. Oglądałam oniemiała... I wciągnęło.
Potem były moje pierwsze nieudolne kartki. Jeszcze je pamiętam. Długo się zbierałam, zanim ujrzały światło dzienne. Długo trwało, zanim uwierzyłam, że to, co robię, może się komukolwiek spodobać. A potem znów długo, zanim odważyłam się próbować to sprzedać.
A teraz jestem w momencie, kiedy czasem udaje mi się na tym coś zarobić. Kiedy bywam bardzo zadowolona z efektów. Świąteczne kartki rozeszły się w zastraszającym tempie, mam pierwsze duże zamówienie na ślubne zaproszenia, zakładam konto na allegro i zamawiam sporą porcję materiałów, patrzę z dziką radością na moje kolczyki w uszach koleżanek. I tworzę nowy kawałek wirtualnej przestrzeni. Nie liczę, że nauczy mnie systematyczności. W tej kwestii jestem niereformowalna. Nie będę próbowała się zmieniać na siłę. Ale czuję w sobie podekscytowanie tym miejscem i to wystarcza. To się liczy. Te emocje. Nowa przygoda planowana od dawna. Perspektywy. Szansa rozwoju. Krok do przodu. I znak, że coraz mocniej wierzę w siebie.
Dziś jest dobry dzień, by zacząć coś nowego... Zawsze jest dobry dzień, by zacząć coś nowego. Nicht wahr?
Muszę to uczcić kubkiem dobrej herbaty. Teekanne. Irish Cream.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każde dobre słowo wnosi radość w to, co robię.
Dziękuję.